Kryptowaluta Game Credits (GAME) była reklamowana jako nowatorska waluta dla graczy. Twórcy zapewniali, że ich grupą docelową są 3 miliardy ludzi, czyli połowa populacji. Do takiego wielkiego rynku jest jednak daleka droga. Niestety, jednak jej nie poszło. W 2024 ostatnia giełda kryptowalut pozbywa się jej z listy.
CD Projekt Red to gwiazda polskiej giełdy. Studio produkujące gry komputerowe było wyceniane w szczytowych momentach wielokrotnie wyżej niż suma firm produkujących i przetwarzających surowce. Typowy przykład oderwania od rzeczywistości, a inwestorzy uwierzyli, że wyceniany na 450 zł z akcję CDR będzie zapewniał rozrywkę na komputerach kilku miliardów ludzi.
Brzmi podobnie?
Podczas kryptowalutowego szału parę lat temu było o GAME głośno ze względu na szeroko zakrojone plany podboju całej społeczności gamingowej. W Polsce była praktycznie od początku dostępna na giełdzie BitBay, co na samej zasadzie dostępności sprawiło, że polscy inwestorzy rzucili się na nią jako na alternatywę głównych altcoinów. Na fali wzrostów kryptowalut można było zarobić więcej niż 1000% od ceny sprzed wzrostów. To był jednak początek końca GameCredits.
Kurs GAME zanotował szczyt w okolicy $5. Niektórzy spekulanci sprzedali swoje tokeny, osiągając niebywałe zyski. Większość jednak uwierzyła w długoterminową wizję rozwoju branży gier komputerowych.
Lider branży gier komputerowych w Polsce
Spektakularny wzrost cen akcji CDR napędzał narrację większości polskich inwestorów w papiery notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Nie ma tam co prawda spektakularnych wzrostów jak na kryptowalutach, regularny trend wzrostowy na producencie gry o Wiedźminie pozwolił na zbudowanie na nim strategii inwestycyjnej.
Krótka historia porażki CD Projekt RED
Co stało się później? Zamiast działać w trybie “Underpromise. Overdeliver”, czyli obiecywać mniej, a dostarczać więcej, CD Projekt postąpił inaczej. Pomimo przesuwania premiery gry, dostarczyli gniot. Szczególnie bolesne było doświadczenie graczy na starszych konsolach. Skończyło się to memami wyśmiewających błędy z gry oraz licznymi zwrotami pieniędzy graczom.
Akcje CDR budowały portfele wielu zadowolonych polskich inwestorów. Systematyczne wzrosty, widoczne na wykresie jak od linijki, stworzyły wielu fanbojów, którzy z zadowoleniem logowali się co dzień sprawdzając swój stan konta. Jak to się skończyło?
- zarząd wielokrotnie przekładał premierę gry pisząc w Twicie, że potrzebują czasu, aby “gra mogła zasłużyć na miano doskonałej”,
- wycena spółki na poziomie 450 zł była na tak kosmicznym poziomie, że dopiero ogromny sukces sprzedaży uzasadniałby taką kwotę za akcje,
- firma pracowała tylko nad jednym dużym tytułem,
- zawód po premierze gry, bo okazało się, że gra jest zbugowana, a doświadczenie gry przeciętne,
- gra na starszych konsolach (PS4) była słabo grywalna i nie udało się jej uratować dorabianymi ad hoc patchami,
- mniej sprzedanych gier oznacza niższą wycenę,
- dobry, aktywny marketing musiał zmienić się w ratowanie wizerunku.
Co poszło dobrze? Wiedźmin był grą, której nikt nie wróżył wielkiego sukcesu. Gra taki sukces jednak niewątpliwie osiągnęła i pół świata z zadowoleniem spędzało czas na graniu. Co poszło źle? Kurs akcji spółki wrócił w 2022 do poziomów sprzed lat, a dokładniej z 2017 roku, kasując 75% zysków od szczytu.
Co mamy aktualnie? Rozgoryczonych inwestorów, którzy nie sprzedali akcji CDR i stali się tzw. długoterminowymi inwestorami.
Analiza spółki CD Projekt
Racjonalne spojrzenie na akcje CDR zakłada szybką analizę fundamentów i najbardziej prawdopodobnej przyszłości firmy. Na początek parę wskaźników: C/Z 46 (więcej niż średnia branży), C/WK 6, EBITDA 107 milionów zł, zysk netto 68 milionów zł, te ostatnie z raportu Q1/22. Oczywiście niesymetryczny charakter przychodów sprawia, że trzeba zrównoważyć sprzedaż z miesięcy, w których spółka jedynie pracowała nad tytułami. Spółka jest fundamentalnie zdrowa, pytanie brzmi tylko jak określić jej perspektywy?
Inwestorzy, którzy przetrwali zmiany ceny trzymając akcje CDR wydają się na skraju wyczerpania. Krótka lektura forów mówi, czego się spodziewają:
- cieszą się lub nie z planowanej kilkuzłotowej dywidendy, która zdaje się tylko wzbogaci zarząd (publikowane są tylko skrajne opinie),
- mają nadzieję na sukces kolejnej dużej gry, która wyjdzie dopiero za kilka lat,
- są równocześnie świadomi problemów z silnikiem gry, który nota bene ma zostać zaorany i zmieniony na Unreal Engine,
- łączą wycenę akcji (domena inwestorów) z postrzeganiem spółki i jej gier przez graczy (domena graczy),
- całkiem sensowne głosy, które wskazują na duże zapasy gotówki i prawa do wartościowych marek.
Czy nie łatwiej byłoby po prostu kupić CDR gdy jest tani, czyli okolice 100 zł i mniej, a sprzedawać marzycielom za kilkaset złotych?
Co sprawdzić przy chęci zakupu akcji CDR?
Załóżmy, że dwucyfrowa cena akcji CD Projekt wydaje się nam atrakcyjna. Stamtąd przecież startowali spekulanci wierzący w światowy sukces gry. Skoro ten scenariusz się nie zrealizował, kurs cofnie się “na start”. Chcielibyśmy kupić trochę akcji gdy cena spadnie w te rejony. Jakie obszary trzeba sensownie ogarnąć w analizie?
Pozycje krótkie funduszy inwestycyjnych. Stan posiadania CDR wśród funduszy i ETF-ów. Po której stronie stoi kapitał?
Spółka ma dużo gotówki. Trzeba jednak oszacować, czy starczy jej na dopracowanie naprawdę świetnej gry, na nowym silniku (inwestycja w zespół!), przez 5-7 lat?
Pospekulować (a dokładniej postarać się dowiedzieć) ile potrwa tworzenie kolejnej gry, ponieważ jest to bardzo istotne dla oszacowania wpływów ze sprzedaży. Czy 2026 to realistyczny termin?
Określić ile pieniędzy uda się spółce zarobić z sprzedaży płatnych dodatków do Cyberpunka i Wiedźmina.
Dno ceny akcji CDR określą jej najwięksi fani rzucający w końcu ręcznik na ring. Dodatkowo pomocne będą mocno przesadzone w negatywną stronę rekomendacje analityków. Może nawet trafi się jakaś na 0 zł za akcje CDR, jak historycznie w przypadku Lotosu?
Czy kryptowaluta Game wywołała rewolucję?
Twórcy platformy Game Credits opartej o blockchain postawili sobie za cel stworzenie uniwersalnej waluty dla graczy. Na zagospodarowanie czekało zarówno dostarczanie mechanizmu płatności dla developerów gier, jak i mikropłatności wewnątrz rozgrywek.
To nie koniec, ponieważ widownia, która nie gra, a jedynie ogląda, również może za tę przyjemność zapłacić. Dochodzi więc rozliczanie dotacji widzów, trafiających do komentatorów, graczy i całej otoczki. Patrząc na tę branżę z tej strony, rzeczywiście wizja może wyglądać obiecująco.
Obietnice twórców projektu nie zostały zrealizowane. Nie wystarczyło zrobić token oparty o ETH, który później sam spopularyzował się do mikro-transakcji.
Co sprawiło, że kryptowaluta GAME była wbrew logice tak popularna?
BitBay była bardzo popularną w Polsce giełdą, a fakt, że liczba dostępnych kryptowalut była dramatycznie niska (8? 11?) sprawia, że spekulanci kupowali to, co jest dostępne. Polacy rzucili się na GAME, bo nie było innych opcji.
Racjonalizacja polskich użytkowników była proste. Najczęściej nie mówili wystarczająco dobrze po angielsku, żeby założyć konto na zagranicznej giełdzie. Sens miało też to, żeby w razie problemów móc skorzystać z polskiego prawa do dochodzenia swoich racji. Ten argument w sumie nie przetrwał, bo BitBay szybko uciekł na Maltę, a potem do Estonii. W sumie BitBay-a też już nie ma, na Zondzie trading GAME już nie istnieje. Pozostał Uniswap?
W efekcie mamy klops. Ile osób trzyma tokeny GAME, kupowane za kilka złotych, gdy dziś są warte ułamki centów? Czy wzrosty rzędu 300% cieszą, jeśli dotyczą poziomów z jednej setnej na trzy setne dolara za token? Nawet najlepsza strategia wyjścia na górce, nie pozwoli odzyskać chociaż kilka procent kapitału spekulacyjnego. Przyczyną jest utrata kapitału, która nastąpiła w momencie zakupu projektu bez perspektyw. Tylko dlatego, że nie było alternatyw?
Czemu projekt przegrał? Branża gamingowa w połączeniu z blockchainem urodziła zjawisko nazwane Play to Earn. Zamiast spekulować tokenami gracze mogą po prostu grać i zarabiać za samą rozrywkę.
Co dalej z CD Projekt Red?
Kończymy wątek o CD Projekt Red raczej humorystycznie. Jak donosi Partia Razem, developerzy i pracownicy CDR są mobbingowani i jest potrzeba, aby… utworzyć związki zawodowe lub przekształcić firmę w spółdzielnię.
Post wywołał sporo kontrowersji w mediach społecznościowych. Część środowiska IT przypominała młodym lewicowcom, żeby sprawdzili jakie zarobki otrzymują za swoją pracę i związane z nią niedogodności programiści gier komputerowych. My wykorzystujemy okazję, żeby przypomnieć ciemniejszą stronę tego rynku.
Nie jest żadną tajemnicą, że nad grami komputerowymi pracuje się w trybie crunch. Ten system zarządzania nie jest obcy również innym branżom. Oczywiście znajdą się młodzi, idealistyczni menedżerowie Scrum i Agile, którzy powiedzą, że sam fakt występowania crunchy świadczy o bardzo złym zarządzaniu. Im jednak jeszcze nikt nie zlecił urodzenia dziecka w 1 miesiąc 9 kobietami….
Programiści CDR są świetnie opłacani za swoją stresującą, kilkunastogodzinną pracę dziennie (i nie zapominajmy jeszcze o dorabianiu rzeczy w domu). Najczęściej przychodzą do takiej pracy zdobyć doświadczenie i pieniądze i rezygnują, gdy nie wytrzymują takiego tempa pracy. Volenti non fit iniuria, tym bardziej, że po takim roku można nadpłacić kredyt lub zainwestować we własny startup.
CD Projekt to niestety spółka, której trudno będzie się podnieść po porażce Cyberpunka 2077. Nie pomógł nawet Keanu Reeves. Może jednak w ciągu paru lat uda jej się podnieść do poziomu, gdy będzie można się nią znów zainteresować, a ci, którzy kupili akcje za ponad 400 złotych dostaną część pieniędzy z powrotem.
Jakie kryptowaluta GAME ma prognozy?
Kryptowaluta GAME z kolei okazała się wydmuszką. Ci, którzy kupili tokeny pewnie stracili nadzieję na odzyskanie pieniędzy i sprzedali z wielką stratą. Zmiana fokusu GAME na NFT, zarówno dla graczy, jak i dla “twórców” nie znalazła zainteresowania. Sprzedać i wyciągnąć wnioski. To, że “nie było wtedy innych opcji” nie tłumaczy nieoptymalnych decyzji o zakupie, i w ogóle nie tłumaczy złych decyzji o trzymaniu przegranego projektu.
Dla zachowania pełni obrazu, największym rynkiem był GAME/WETH na Uniswap, więc było dużo czasu na sprzedaż. Z drugiej strony, może kiedyś niektórzy spekulanci doczekają się sensownej ceny, po której odzyskają chociaż część zapłaconego kapitału. Nikt tego nie wie. Spekulanci przenieśli się na rynek memecoins, tokenów NFT, obrazków które “kupują bilet do społeczności”, AI.
Sam nie inwestuję w branżę gier komputerowych, ale sporo obserwuję i muszę przyznać, że to była jedna z ciekawszych akcji :) A że okazała się czym się okazała to już inna sprawa :)
Przyszłość rynku konopnego również zerka zalotnie w stronę blockchain i NTF – kto ciekawski niech zerknie na stronę projektu Cannumi. Myślicie że ten projekt pozwoli branż konopnej rozwinąć skrzydła w Polsce?