Jak to kryzys finansowy? Przecież nie było kryzysu od lat 90, kiedy to zaczął się bezprecedensowy rozwój gospodarki Polski…
To proste. Nie będzie można się już łatwo zadłużać i przyjdzie czas na spłatę długów.
Jak będzie wyglądała różnica w życiu? Mniej osób będzie w stanie przekonać innych do pożyczenia im kapitału, a sam proces stanie się bardziej ekskluzywny.
Prawdziwe przyczyny kryzysu
W oficjalnej narracji i przekazach analityków, dziennikarzy oraz publicystów na najbliższe 10 lat przyczyną kryzysu będzie pandemia. W rzeczywistości jednak koronawirus jest jedynie wyzwalaczem, odkrywającym schowane do tej pory problemy.
Dług
Zadłużanie się miało być receptą na wzrost gospodarczy, a okazało się ostatecznie kulą u nogi, która ciągnie światowe finanse na dno. Popularne kredyty, to nic innego jak pożyczanie zasobów z przyszłości i zobowiązanie do alokacji własnego czasu.
“Claim on future resources and their productive use over time”.
Przegrają osoby lub podmioty, które przeszacowały swoją przyszłą zdolność do położenia ręki na zasobach, przetworzeniu ich w coś wartościowego i sprzedanie. Z naciskiem na “coś wartościowego”.
Buybacks, czyli kupowanie własnego equity na kredyt
Kupowanie equity, czyli udziałów w spółkach to zakład. Próbujemy przewidzieć przyszłą produktywność i stawiamy pieniądze na nasze przewidywania.
Buybacks, czyli kupowanie przez firmę własnych akcji, najczęściej za wyemitowane obligacje firmy, to znana praktyka podbijania cen akcji i bonusów kadry zarządzającej.
Czemu buybacks są atrakcyjne? Firma kupuje własne akcje i je umarza, a w bilansie pojawia się pożyczka (często w postaci obligacji), oprocentowana na mniej, niż firma musiałaby wypłacić akcjonariuszom w postaci dywidendy. Przy okazji wycena spółki się zwiększa, bo jest mniej akcji w obiegu.
Problem zaczyna się wtedy, gdy duży bilans staje się obciążeniem w gorszych czasach, a dług trzeba spłacać (lub rolować na wyższy procent), będąc w gorszej kondycji.
Jak zakład na rynek pracy miał wyprodukować rentierów?
Rynek nieruchomości mieszkalnych to zakład o to, czy w okolicy, regionie i kraju będzie pozytywnie w kontekście pracy i zatrudnienia. W Polsce do marca panowało przekonanie, że kraj jest na niekończącej się ścieżce rozwoju. Praca Polaków jest tania, a mieszkańcy chętnie sprzedają swój czas i umiejętności za możliwość spłacania rat kredytu.
Tak jak słusznie napisał DD, zabezpieczeniem kredytów “inwestycyjnych” Polaków są mury, które mają wartość jedynie wtedy, gdy przybywa w Polsce zarabiających i wydających pracowników.
Typ pracy również ma znaczenie, a wiemy, że Polacy zajmują się często półproduktami. Ma znaczenie, czy jest to przetwarzanie płyty paździerzowej, przeróbka nieskomplikowanych efektów przetopu bazowych metali i kodowanie wtórnych back-endów i front-endów (jeśli da się znaleźć na stack overflow…).
Na zachodzie Europy dąży się do modelu, w którym dominuje praca prywatno-korporacyjna z państwowym wsparciem. Dla nich, przychodzący z Polski rezultat składania płyty paździerzowej jest wejściem do handlu i panowania nad łańcuchami dostaw. Następnie próbują konsolidacji tych procesów w pionie i w rezultacie kontrolować zyski z aktywności gospodarczej.
Kryzys finansowy to wynik wcześniejszych zaniedbań
Kuriozalna sytuacja w Polsce, opisana przez nas w artykule o bańce na nieruchomościach, pokazuje obraz ludzi zadłużających w schemacie przypominającym piramidę finansową.
- W największych miastach Polacy wypracowują zyski transferowane do zagranicznych przedsiębiorstw.
- Małe i średnie biznesy właśnie zostały stłamszone.
- Polacy kupują drogie samochody od Niemców, Amerykanów i Japończyków, które sami składają po niskich stawkach.
- Polacy kupują drogie meble od Szwedów, które sami kleją z paździerzu.
- W Polsce kupuje się drogą elektronikę od Koreańczyków, Chińczyków i Amerykanów, bez pomysłu jak procesowo lub kapitałowo dołożyć się do procesu tworzenia.
- Polacy robią zakupy w sieciach portugalskich, francuskich i brytyjskich.
Leki, plastiki to kolejny przykład, a nie doszliśmy jeszcze od ważniejszych sektorów, takich jak farmacja, wydobycie czy obronność.
Praca w Polsce zależy od tego, czy zewnętrzne firmy będą chciały zatrudniać Polaków. Najważniejszym aspektem negocjacyjnym jest w naszym przypadku cena pracy.
Ile znacie osób, które wzięły kredyt na innowacje? Porównajcie z liczbą osób, które wzięły kredyt na konsumpcję potrzeb mieszkaniowych.
Kto zapłaci, państwo, biznes czy konsumenci?
Prof. Steve Keen twierdzi, że dług państwa, dług biznesu i dług konsumentów w modelowej, zachodniej gospodarce równoważy się w ogólnym, narodowym bilansie. W czasie, w którym konsumenci nie są już w stanie zadłużać się, a przez to biznes się zwija, państwo powinno wkroczyć i przejąć na siebie obowiązek zapewniania kredytu.
Ten system ma sens, do momentu, w którym państwa tracą kontrolę nad własnym systemem finansowym. Może się tak wydarzyć na przykład przez utratę zdolności państwa do zapędzania populacji do pracy.
Aktualnie mamy przykład takiej sytuacji. Istnieje jednak wiara, że zachowanie zasad MMT pozwoli na przetrwanie tego okresu. Demografia Polski wskazuje na to, że jeszcze przez kilka lat wyż demograficzny będzie miał siły do pracy (30-40 latkowie) i wydawania tego, co na bieżąco zarabia. Niestety, nie ma już kolejnego pokolenia, które może się w tak dużej skali zadłużyć.
Czy to czas na atak czy obronę?
Obrona wydaje się być zdecydowanie lepszym pomysłem. Przez najbliższe pół roku ludzie będą najczęściej wybierać następujące aktywności:
- będą trzymali się kurczowo swojej pracy, kontraktu lub umowy, aby nie stracić płynności finansowej,
- powiększą swoje oszczędności ograniczając konsumpcję,
- zmniejszą zadłużenie.
Ci, którzy odczuwają większą presję, będą:
- poszukiwali dodatkowych źródeł dochodu, często poniżej kompetencji lub w innej branży,
- będą konsumowali swoje oszczędności, jeśli stracą płynność,
- będą zwiększali zadłużenie, aby utrzymać status lub styl życia.
Jeśli kryzys będzie trwał przez następne lata, oszczędności skończą się prędzej czy później. Jakie będzie to miało efekty długoterminowe?
Konsumpcja na kredyt
Konsumpcja na kredyt nie skończy się, przybierze jednak inne formy. Groteskowo wygląda aktualnie tablica ogłoszeń, gdzie co 30 minut pojawiają się ogłoszenia darmowej cesji leasingu luksusowych samochodów.
Podobnie będzie wyglądać lista ogłoszeń mieszkań na wynajem na najpopularniejszych portalach.
Przyjdzie czas na zdecentralizowane finanse i jeszcze większy nacisk na automatyzację procesu. Państwo będzie gwarantować coraz więcej. Konsekwencją tego będzie szybsze rozmycie wartości waluty i gorsza jakość tzw. “wspólnej” infrastruktury.
Czy kryzys finansowy spowoduje straconą dekadę?
Prawdopodobny scenariusz to stracona dekada. Po rozpasaniu ostatnich 20 lat, podczas których większość pracowników odzwyczaiła się od produkowania sensownych rzeczy, czas na powrót do rzeczywistości.
Czy możemy sobie pozwolić na to, żeby największym marzeniem kolejnego pokolenia było zyskowne produkowanie mediów ad hoc, żerujących na deficytach w zarządzaniu uwagą gawiedzi i publikowanie ich w serwisach zajmujących się przetwarzaniem big data?
Był moment, że ropa kosztowała poniżej $20 za baryłkę. Konsekwencją niskich cen jest zahamowanie operacji wydobywcze w najdroższych miejscach. Przyczyni się to do dużej zmienności cen ropy w przyszłości.
Państwo nie uratuje sytuacji
Rządy będą miały kilka problemów. Utrzymywanie optymalnego zatrudnienia w kryzysowych czasach będzie wielkim wyzwaniem. Utrzymywanie zobowiązań w postaci świadczeń socjalnych i emerytalnych to bomba z opóźnionym zapłonem, która tylko czeka na odpowiednie okoliczności.
Od technicznej strony, krzywa rentowności to zjawisko, które obserwuje się głównie w USA. W Polsce patrzymy raczej tylko na poziom stóp procentowych, bo to ma główny wpływ na koszt, po jakim zadłuża się populacja.
Od strony bilansów wiadomo, że będą większe, ze szczególnym uwzględnieniem strony z długiem. Skoro ostatnie lata, które jak się okazuje we wstecznym lusterku, były czasem prosperity nie pozwoliły na zbilansowanie budżetów, nie stanie się to prawdopodobnie nigdy.
Czekają nas czasy bardzo niskich REALNYCH stóp procentowych. Oznacza to przykładowo realną inflację w wysokości 20%, a stopy procentowe polskiego banku centralnego na poziomie 10%. Różnica: 10% minus 20%, to ujemne 10%, niekorzystne dla waluty i ludzi środowisko ekonomiczne. Dodatkowo, niepewne jest to, czy uda się znów zastartować gospodarkę i wrócić na ścieżkę wzrostu.
Nowym środowiskiem stanie się stagflacja. Gospodarcza stagnacja przy jednoczesnej inflacji jest jednym z najbardziej podstępnych stanów dla kogoś, kto chce normalnie żyć. Trudniej o pracę i dobrą wypłatę przy jednoczesnej szybszej utracie siły nabywczej oszczędności i większym ryzyku inwestycyjnym.
W takiej sytuacji technologia, zamiast rozwoju, będzie raczej służyła do bardziej restrykcyjnej dystrybucji tego, co jeszcze zostało do rozdania. Będzie się to wiązać ze ściślejszą kontrolą. Co więcej, ten schemat dotyczy również samego państwa i jego aparatu, który będzie wykonywał polecenia silniejszego hegemona (być może lokalnego), który stoi nad nim.
Z jednej strony konsumpcja będzie wspierana, nawet za pomocą rozdawania publicznych pieniędzy. Z drugiej, drugi i trzeci obieg gospodarczy, rządzący się zupełnie innymi prawami, będzie wymuszał tworzenie i respektowanie innych form kapitału. Znajomości, ukryte i niepisane reguły produkcji, dystrybucji i tego, jak wyglada hierarchia to być może filary nowej rzeczywistości.
Jak kryzys finansowy w Polsce wpłynie na ludzi?
Demografia w Polsce nie napawa optymizmem. Najlepszym sposobem na kryzys było od zawsze zepchnięcie jego konsekwencji na kolejne pokolenie.
Na zachodzie odbywało się to tak, że po resecie finansowym większość “zwykłych” ludzi lądowała z powrotem na zerze. Oddawanie niespłaconych i potaniałych mieszkań do banku, osobiste bankructwa, zadłużanie pod konsumpcję to wydarzenia, które zmieniają status społeczny. Następnie pracownicy, którzy chcieli się dorobić otrzymywali szansę na pracę od zera i kilka dobrych lat, żeby zobaczyć chociaż część efektów tej pracy.
W Polsce jest inaczej, a priorytety są poprzestawiane. Czym to się objawia? W pierwszej kolejności zadłużeniem i asymetrią posiadania.
Konsumpcja na kredyt tzw. młodych pozostanie na pierwszym miejscu
Pęd do mieszkania na tak zwanym “własnym” jest często niezrozumiały dla mieszkańców wielu wyżej rozwiniętych krajów, takich jak Niemcy czy USA. Co dziwne, wielu Polaków miało możliwość wyjazdu na zachód i podpatrzenia, dlaczego zakup mieszkania na kredyt w wieku dwudziestu paru lat nie jest najlepszym pomysłem.
Jakżeby inaczej wyglądałoby otoczenie gospodarcze w Polsce, gdyby istniało kilkaset tysięcy zbudowanych na kredycie przedsiębiorstw produkcyjnych? Czas na ryzyko jest właśnie wtedy, gdy ma się mniej niż czterdzieści lat i perspektywę kilkudziesięciu lat na odbicie się po ewentualnych niepowodzeniach.
Przykuwanie się do jednej lokalizacji kredytem hipotecznym na kilkadziesiąt lat zmniejsza szanse na rozwój i zwiększa ryzyka. O czym nikt nie mówi, ciężar dodatkowego kapitału do spłaty jeszcze bardziej odciąga od inwestowania w przedsiębiorczość, a skłania do kompensowania deficytów psychologicznych nadmierną konsumpcją.
Kryzys finansowy to powolna degeneracja poziomu życia
Starsi, których kryzys zaskoczył na emeryturze lub chwilę przed nią, będą mierzyli się z kilkoma zagrożeniami.
Najważniejsze z nich to aspekty degenerujące dotychczasowy poziom życia, z których inflacja jest najbardziej dotkliwa. Ze względu na to, że to państwo trzyma kontrolę nad wartością pieniądza, to ono będzie największym wrogiem przechowywania wartości.
Polacy trzymają większość swojego emerytalnego kapitału w skarpecie lub w nieruchomościach. Na marginesie, zostały one często oddane przez państwo za grosze w procesie uwłaszczenia majątku spółdzielczego i państwowego.
W Polsce nie ma zwyczaju inwestowania kapitału w equity, o czym świadczy dramatyczna słabość polskiej giełdy. Nic w tym dziwnego, ponieważ przez ostatnie lata państwo przyzwyczaiło inwestorów do tego, że jest po prostu ich wrogiem.
Przecena państwowych spółek, zaniżanie wartości dobrych przedsiębiorstw w celu ich przejęcia, nie wypłacanie dywidendy w celu wyprowadzenia zysków bez udziału mniejszych akcjonariuszy to tylko kilka przykładów. Gdzie zatem emeryci mieliby szukać dywidend?
Czas indywidualnego inwestowania w nieruchomości pod wynajem dla tanich pracowników skończył się wraz z setkami tysięcy Ukraińców wracających do siebie w czasie pandemii. Zmiana warunków kredytowania dla nowych chętnych przyspieszy proces rozpadu popytu. Sytuacja na rynku pracy zmusi przekierowanie gotówkowych oszczędności do obsługi bieżącego poziomu życia. (Aktualizacja: ten obszar zmienił się przez wojnę).
Państwo będzie starało się przejąć rolę dostarczyciela płynności na rynek. Doprowadzi to jednak tylko do zwiększenie różnic pomiędzy bogatymi i biednymi. Klasa średnia równaniem w dół, zostanie sprowadzona do reszty, czyli wszystkich do tego samego, podstawowego poziomu.
Jak sobie poradzić w kryzysie finansowym?
Jeśli nie zdajesz sobie sprawy z tego, że jesteśmy w kryzysie, możesz tak żyć. Będzie to jednak represja (sygnałów z zewnątrz o tym, że sytuacja jest gorsza) lub supresja (sygnałów płynących ze środka o niedoborze w porównaniu do optimum). Rzeczywistość często jednak znajdzie sposób na to, żeby zamanifestować prawdziwy stan rzeczy.
Chroń kapitał
Jak chronić kapitał w kryzysie? Nie tracić pieniędzy. Nie jest to proste, ponieważ często kapitał przechowywany na rynkach finansowych doznał już obrażeń. Czy trzymałeś PKO za 30 zł dla dywidendy (dobra cena w dobrych czasach), czy pieniądze na lokacie, to są po prostu inne wymiary strat.
W aktualnym środowisku trzeba jednak podjąć konkretne decyzje, żeby nie obudzić się za parę lat z taką samą ilością pieniędzy nominalnie, ale ze stratą siły nabywczej na skutek drukowania pieniędzy i niskich stóp procentowych.
Twórz kapitał
Można się zgodzić ze stwierdzeniem, że konto na instagramie z wieloma followersami to aktywo. Czy to jest jednak sektor, na który chcemy mieć ekspozycję? Czy tygodniowe wakacje w Hiszpanii są rzeczywiście konieczne, jeśli musimy wziąć na nie pożyczkę z własnego kapitału bezpieczeństwa?
Kryzys wymaga redefinicji tego, co uważamy za kapitał warty trzymania. Zwykle na początku rozważamy equity o solidnym cashflow i sensownym EBIDTA, bezobsługowe nieruchomości w bezpiecznych krajach i lokalizacjach, bondy, własny biznes, zdrowie i relacje, alternatywne inwestycje, na których się znamy, sektor energetyczny w jego przyszłościowym aspekcie. Jak taka lista będzie wyglądać po transformacji?
Co się zmieni? Praca, która do tej pory była uważana za “skilled labor”, czyli aktywność, do której potrzebne są konkretne umiejętności, zostanie zdefiniowana ponownie. Pojawią się pytania, czy:
- potrzeba jest tylu project managerów, product managerów, team managerów, agile managerów, których zadaniem jest siedzenie i patrzenie jak inni pracują? Rynek oceni, czy naprawdę potrzeba tylu ludzi do odcinania tych, którzy rzeczywiście coś umieją od tych, którzy mają pieniądze i o nich decydują, ale nie potrafią się produktywnie komunikować,
- ludzie, którzy należą do tej grupy, nie zostaną zastąpieni przez tych, którzy są tańsi i mogą automatyzować lub pracować zdalnie po mniejszych kosztach,
- można zautomatyzować, zmienić na zdalne lub w ogóle wyoutsourcować niektóre stanowiska.
W takiej sytuacji, kapitałem jest taki zestaw umiejętności, który nie będzie opierał się zmianom, ale pozwoli na płynną transformację do nowego zapotrzebowania.
Kryzys finansowy a equity (akcje)
Equity ma bardzo dobrą historię radzenia sobie z kryzysami. Jest to sektor, który najczęściej jako pierwszy reaguje na zmianę otoczenia ekonomicznego i finansowego. Przez to jako pierwszy sygnalizuje pogorszenie i notuje straty. Potem jako pierwszy odbija, pokazując, że w perspektywie miesięcy będzie lepiej.
Kiedy warto kupić equity? Jeśli masz kilkudziesięcioletnią perspektywę inwestycyjną, nie ma lepszego czasu na zakup niż kryzys. Dobre spółki są przeceniane o 50% i więcej, dzięki czemu można kupić więcej akcji i zająć większą pozycję.
Kryzys finansowy a bondy (obligacje)
Miały swój najlepszy czas przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Aktualnie żyjemy w rzeczywistości, w której wiele nierentownych firm jest sztucznie podtrzymywanych przy życiu. Ocena opiera się o ratingi, które w momentach nieciągłości rynku zmienią się szybciej niż czas reakcji inwestorów, wyprzedzonych przez algorytmy.
Co gorsza, przebieg kryzysu będzie postępował bez możliwości odwrotu. Firmy inwestycyjne, fundusze emerytalne i instytucjonalni inwestorzy będą musieli postępować zgodnie z wytycznymi i warunkami, które określają ich portfele. Jeśli obligacje, które w dobrych czasach miały rating wyższy niż Baa (Moody’s) albo BBB (S&P) spadną do tego poziomu, rozpocznie się automatyczna, statutowa wyprzedaż.
Jak przetrwać kryzys finansowy?
Z praktycznego punktu widzenia lepsze jest pytanie: Kim być? Odpowiedź, która bardzo ułatwi życie brzmi: bądź przydatny i rób przydatne innym rzeczy.
Na początek spróbuj określić, co składa się na prawdziwy kapitał. Co jest kapitałem na poziomie lokalnym? Mała społeczność, a nawet rodzina?
Co jest kapitałem na poziomie globalnym, w erze, gdy wydaje się, że globalizm się cofa? Pamiętając, że efektem używania prawdziwego kapitału jest dominacja militarna i ekonomiczna? Jak zawsze, na początku stawialiśmy jedno, pozornie mało skomplikowane pytanie. Na końcu zostaliśmy z kolejnymi pytaniami. Jest jednak szansa na odpowiedź…
Swietny material. Wogole fajny blog z mocnym podejsciem down-to-earth. Znalazlem oczywiscie na wykopie. Pozdro!
Myślę, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi – wszystko zależy od obecnej sytuacji i branży w której sie działa. Niektóre po prostu muszą zmienić “front”, zrobić pivot i zmienić usługi/produkty