Jak Pokemon Go wpływa na głowę… Case study

TLDR; Opisuję co odkryłem uczestnicząc w początkach rewolucji mobilnych gier – Pokemon Go. Gra zawiera dużo mechanizmów przyciągających uwagę i wymuszających aktywność, bazujących na dopaminie i emocjach. Używać z umiarem.

Pokemon Go to prawdopodobnie największy fenomen w świecie wirtualnych rozrywek. Rewolucyjna gra, która wyciągnęła z domów setki tysięcy zasiedziałych fanów gier komputerowych, kreskówek, zarówno w gimnazjalnym wieku, jak i trochę starszych. To pierwsza, i zapewne nie ostatnia aplikacja, która wykorzystuje mapy i realny świat, nakładając na niego wirtualną, ekscytującą warstwę.

Pikachu
Pikachu

Nie jestem fanem pokemonów, kreskówkę oglądałem wiele razy, ale bez zacięcia do zapamiętania nazw stworków czy śledzenia historii. Wiem, że istnieje bardzo rozwinięty ekosystem pokemonów na Nintendo i największą popularność notuje się w Japonii i USA. Do gry zachęciła mnie możliwość uczestnictwa w rewolucji – szkoda mi było odpuścić bycie tu i teraz w czasie zmieniających się paradygmatów grania i mobilnej rozrywki. Tym bardziej, że gra została znakomicie zrealizowana, pomysłowość twórców sięga dużo wyżej, niż gracze widzą na swoich małych ekranach. Uczciwie trzeba przyznać, że na starcie nie obeszło się bez problemów z wydajnością i działaniem.

Gra wystartowała w różnych terminach w różnych krajach (na początku w Japonii, w Polsce start był opóźniony) i oczekiwanie dodawało emocji. Już na starcie, głębsze spojrzenie na to, co dzieje się podczas grania wywoływało wątpliwości – dostęp do kamery i charakter rozgrywki pozwalał grze na zbieranie szerokiej gamy danych o użytkownikach. Lokalizacja, bliskie otoczenie, np. wyposażenie domu, niegrający członkowie rodziny, miejsca, które się odwiedza to tylko początek tego, co trafiało na serwery. W przypadku biur i przestrzeni biznesowych, szczególnie w korporacjach, istniało duże ryzyko wycieku poufnych danych. Swoim życiem od razu rozpoczęły żyć plotki, jakoby np. policja zdemaskowała gangstera, który bawił się grą rozszerzającą rzeczywistość i tym samym zdradził swoją lokalizację i rzeczy, które były bezpiecznie schowane w czterech ścianach.

Pieniądze w Pokemon Go

Struktura własnościowa spółki została dobrze opisana w kilku miejscach. Warto z pewnością zgłębić ten temat i anglojęzyczny internet wyrzuci w wynikach wyszukiwania sensowne analizy kto położy rękę na największej części zysków. Mogę krótko wymienić Nintendo, Niantic (googlowski startup), producentów smartfonów i baterii, firmy telekomunikacyjne pobierające opłaty za transfer danych i firmy obsługujące mikropłatności, szczególnie Bango. Większość kapitału, który został zebrany w big data pod postacią zbioru zachowań graczy, lokalizacji, zwyczajów zostanie wykorzystany w przyszłości do profilowania, zbierania i analizowania wzorców oraz tworzenia jeszcze skuteczniejszych aplikacji.

Jak wygląda życie gracza Pokemon Go? W wielkim skrócie to absorbująca rozrywka, pod którą kryje się niepewność i nieświadomość mechanizmów rządzących grą. Ze względu na to, że jest to nowy typ rozrywki, początkowa część gry to odkrywanie, jak działa nakładka Pokemon Go na rzeczywisty świat, mechanika łapania stworków i częstotliwość ich pojawiania się. Bardzo ważna jest lokalizacja punktów, gdzie dostaje się itemy konieczne do prowadzenia gry (pokeballe, potiony, revivy, jaja) – algorytm przyznaje te miejsca wg gęstości zaludnienia, co stawia już na początku pierwszą barierę. Granie ma sens jedynie w dużych miastach, gdzie występują bardzo popularne miejsca lub obszary o dużej populacji. Znajduje się tam więcej punktów dystrybucji przedmiotów i większa częstotliwość pojawiania się stworków, spawn co godzinę i pozostanie w miejscu przez pokemona przez max 15 minut pozwala na w miarę komfortowe dotarcie do miejsca i wyłapywanie.

Dopiero doświadczony gracz rozpozna, jakie parametry powinien rozwijać. W grze jest uniwersalna jednostka – stardust, która służy do ewolucji stworków, jednak schodzi ona na dalszy plan względem liczby pokeballi, które są konieczne do łapania i poziomu XP, który pozwala na zdobywanie poziomów i wpływa na to, czy widzimy “mocniejsze” pokemony na kolejnych stopniach ewolucji. Dochodzimy więc do celów…

Cel gry Pokemon Go

“Catch them all” to fraza, która jest mottem całej serii bajek. Trudno się dziwić, że stała się również motywem przewodnim gry i motorem napędowym wielu graczy, którzy spędzali cały swój wolny czas biegając po mieście (pierwszy gracz, który wypełnił Pokedex dostał od Expedii bilet lotniczy do Japonii i Australii, żeby skompletować zbiór), wierząc, że będą pierwsi. Nie jest jednak sekretem, że ekstremalnie trudno jest skompletować wszystkie Pokemony. Nawet, jeśli spędzi się te kilkaset godzin biegając i wypełniając levele, żeby umożliwić sobie w ogóle znalezienie najlepszych pokemonów, to ostateczną barierą jest właśnie fakt, że obok ponad setki ogólnodostępnych – jest jeden gatunek pokemona, który jest dostępny tylko w Ameryce, jeden dostępny tylko w Australii, jeden dostępny tylko w Azji… Zastanawiam się, jak gracze racjonalizują sobie ten fakt…

Tauros - pokemon dostępny tylko w USA
Tauros – pokemon dostępny tylko w Ameryce

Gdy już gracz uświadomi sobie, że złapanie wszystkich pokemonów to misja na lata, rozpoczyna sobie budować cele poboczne. Twórcy gry zaprojektowali wiele dodatków, które pasują do różnych typów graczy. Preferujący rywalizację sprawdzą swoje zbiory w walce o gym (potrzeba do tego świetnych jednostek), do zebrania jest kolekcja medali dla fanów statystyk (liczba pokemonów, przechodzonych kilometrów, złapanych poszczególnych typów, liczba ewolucji to tylko początek listy), nie wspominając już o poziomie czy konkretnych stworkach.

Medale w Pokemon Go
Medale

Konkretne pokemony charakteryzują się parametrami (Individual Value) – te z najwyższymi wartościami są trudne do zdobycia przez wyłapywanie – po najlepsze trzeba sięgnąć do “wychodzenia” jaj. 2, 5 lub 10 kilometrowe jaja umieszcza się w inkubatorze i spaceruje się, aż się wyklują. To najlepsza droga do realizacji jednego z podstawowych celów – posiadania świetnego i “doładowanego” pokemona. Im rzadszy stworek, tym większy prestiż z posiadania, a dodatkowo ich użyteczność można sprawdzić w walce w gymach – posiadacze najlepszych Gyardosów, Snorlaxów, Charizardów, Dragonitów, Vaporeonów mogą zapewnić sobie przypływ Pokecoinów za stałą obecność ich najlepszych stworków w gymach. Wydaje się, że wszystko w grze się przeplata, zdobywanie medali pomaga w łapaniu trudniejszych pokemonów (zdobywa się bonus do łapania, co w praktyce przekłada się po prostu na większe prawdopodobieństwo złapania dzikiego stworka w kulę), łapanie i ewolucja zwiększa poziom XP, który pozwala widzieć więcej pokemonów, łapać ich więcej i robić ewolucję pozyskując rzadsze egzemplarze. Nie jest to tylko wrażenie, tylko świadome zaprojektowanie gry do wykonywania większości zaplanowanych przez twórców czynności.

Vaporeon
Vaporeon

Najczęściej przemilczana, ale niezwykle ważne jest decyzja, czy wspomagać się dokupowaną walutą, “Pokecoin”. Nie opłaca się kupować za nią pokeballs, ale dodatkowe inkubatory (z jaj wykluwają się najlepsze jednostki, które sprawdzą się jako trofea lub pokemony do walki w gymach) i lucky eggs (pozwalające na podwojenie punktów XP) są znakomitymi wspomagaczami, oszczędzającymi czas i wysiłek.

Sklep Pokemon Go
Sklep Pokemon Go

Kupowanie to nie jest jedyna opcja. Pokecoins dostaje się również za wygrywanie w walce o Gym. Raz dziennie można zgarnąć bonus za wszystkie pokemony, które umieściliśmy w gymach i które przetrwały. Za jednego pokemona dostaniemy 10 Pokecoins, o wartości ok. 6-10 centów, gdybyśmy mieli kupić je w sklepie.

Konsekwencje

Co prawda zaliczamy grę do kategorii rozrywki, ale zawsze jest “coś za coś”. Grając w Pokemon Go poświęcamy zdrowie (oczy wlepione w ekran komórki i kręgosłup wykrzywiony od nienaturalnego ułożenia głowy podczas marszu), nie mówiąc już o ryzyku potknięcia czy potrącenia przez samochód. Technicznie, gra zużywa bardzo dużo baterii w telefonie, więc aktywni gracze muszą pogodzić się z częstym ładowaniem lub zmienić szybciej telefon. Największym złodziejem jest jednak konieczność kierowania naszej uwagi na grę, a co z tym idzie, traci się ogromne ilości czasu na przełączanie uwagi od rzeczywistości do gry i z powrotem. Wielki kunszt twórców gry da się poznać wgłębiając w to, co dzieje się w naszym mózgu…

FOMO, czyli przymus grania

Fear of missing out dotyka graczy Pokemon Go w szczególnym stopniu. Losowe pojawianie się pokemonów w połączeniu z przekonaniem, że niektóre pokemony występują rzadko to mieszanka, która przymusi mniej odporny mózg do ciągłego sprawdzania, jakie stworki pojawiły się aktualnie w zasięgu telefonu nawet wtedy, kiedy gracz zajmuje się czymś innym, niezwiązanym z grą.

To samo dotyczy zwykłych czynności, które mogłyby wspierać wysiłek “levelowania”, czyli np. jazda samochodem – niepokój spowoduje zbyt szybkie poruszania się, które automatycznie odłącza zbieranie kilometrów potrzebnych do wykluwania pokemonów z jajek (częsty przypadek w USA to włączanie aplikacji w korkach, które ze względu na niską prędkość poruszania pozwalają na “oszukanie” aplikacji).

Naturalne jest bieganie do Pokestopów, gdy pojawi się dokoła nich stworek, którego jeszcze nie ma się w zbiorze. Dochodzi do tego rywalizacja – dobrze jest mieć wśród bliskich znajomych osobę, która również gra. Wspólne spędzanie czasu buduje relację, wspomaga dodatni efekt aktywności fizycznej, która niestety jest negowana faktem, że największa gęstość points of interest jest w mieście – w efekcie biega się w zanieczyszczeniach.

Mam wrażenie, że sama natura gry wyklucza “zdrowe” korzystanie z niej, np. jedynie podczas dojazdów do pracy tramwajem lub podczas niedzielnego spaceru. Stawianie sztywnych granic nie sprawdza się w przypadku wykorzystywania lękowych mechanizmów, tym bardziej, że chodzi o utracone korzyści. Może jedynie pomóc tutaj przeszkoda wewnątrz samej gry, np. przez mieszkanie w rzadko zaludnionym miejscu gra po prostu nie generuje pokemonów w domu, przez co nie opłaca się jej włączać.

Hackowanie mózgu przez wirtualne gry

Ludzki mózg w celach przetrwania i rozwoju rozwinął wiele mechanizmów stymulacji. Kunszt twórców gry objawił się w błyskotliwym zastosowaniu grywalizacji i jej efektów. Po włączeniu gry gracz zostaje wciągnięty w pętle stymulacji coraz większymi dawkami dopaminy – gra wykorzystuje aż do nasycenia “zdrowe” mechanizmy:

  • stymulacja mózgu przez poszukiwanie i znajdowanie, u podstaw tego mechanizmu leżą pragnienia – kto by nie chciał mieć największego Snorlaxa, który wytrzyma we wszystkich gymach? Należy tutaj odróżnić pragnienie od mechanizm preferencji, który nie opiera się na dopaminie, ale na optoidach, choć są badania wykazujące, że te mechanizmy są zbyt skomplikowane, żeby przeprowadzić taki prosty podział.
  • przekraczanie oczekiwań, pozostawiając aplikację włączoną możemy w końcu natknąć się na super rzadkiego pokemona pośród stu zwykłych rattatów i pidgeyów. Z jajka może wykluć się Gayardos, na którego trzeba zebrać aż 400 cukierków.
  • emocje, oprócz rywalizacji ze znajomymi, źródłem emocji może być walka w pokestopach, duma z świetnej kolekcji, zadowolenie z grania bez dopłacania pieniędzy za monet, kosztem czasu.
  • efekt nowości, każdy pokemon pojawi się jeden raz jako nowy stworek, ze specjalną animacją dodawania do Pokedexu, gdzie nie zdobyte jeszcze pokemony zajmują “puste” miejsca. Bieganie za pokemonami często zaprowadza gracza w rejony, w które z własnej woli nie miałby powodu się wybrać. W kolejnych etapach gry będą pojawiały się kolejne generacje pokemonów.

Na szczęście, ludzki organizm ma wbudowany mechanizm ratujący system dopaminowy od “przegrzania” – neurotransmiterom wraz ze wzrostem stymulacji jest coraz trudniej wzbudzić reakcję. Dla gracza ma to takie konsekwencje, że żeby utrzymać poziom stymulacji, muszą dostarczać mózgowi coraz silniejszy bodziec.

Ma to efekt np. w postaci wielokrotnego odświeżania gry w ciągu dnia, wielokrotnego włączania i wyłączania gry, korzystania z gry w momentach, które bez “konieczności” otrzymania bodźca gracz wykorzystałby na coś innego. Gra, która co najmniej w części opiera się na zmianie lokalizacji może doprowadzić do sytuacji, w której gracz podróżuje do nowych miejsc, których tak naprawdę nie widzi, ponieważ jest pochłonięty grą…

Gra jest tak dobrze zaprojektowana, że nawet gracze nie związani mocno ze światem pokemonów z łatwością odnajdują się w tym pół wirtualnym świecie – również dzięki wykorzystaniu powyższych mechanizmów. Na początku w grze było 150 pokemonów, na pewno będzie ich więcej… Po pewnym czasie od startu dołączono kilka kolejnych, “małych” stworków…

Pokedex
Pokedex – lista pokemonów

Jak żyć w nowym świecie?

Gra Pokemon Go DZIAŁA. Nie tylko jako mechanizm biznesowy, czy rozrywka, ale jako zjawisko, łączące wirtualny świat z rzeczywistym. Gracz może znaleźć się w sytuacji, w której przegapił moment, w którym dał się wciągnąć. Nie potrzeba do tego fascynacji żółtym chomikiem strzelającym iskrami czy zainteresowania światem anime.

Znając mechanizmy, które wykorzystuje gra, można łatwiej przeciwstawić się destrukcyjnemu wpływowi nadmiernej stymulacji, która w efekcie doprowadza do niekorzystnego rozporządzania naszym czasem, zdrowiem i uwagą. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to proste, a big data i rozpoznawanie wzorców pomaga dostosowywać grę w czasie rzeczywistym, wystawiając gracza na próbę, której nie może oprzeć się statystycznie najwięcej graczy…

Najnowsze artykuły

Dowiedz się więcej:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Sprawdź nas na facebooku!