Akcje technologicznych firm z Azji to pułapka czy okazja?

Inwestorzy giełdowi, czyli kupujący akcje spółek codziennie szukają porad w internecie, na portalach i na blogach. Polaków interesuje nie tylko polska giełda, ale też inwestują za granicą, najczęściej za pomocą popularnych brokerów. Panika 2022 na rynku akcji to niezła okazja, aby przypomnieć sobie, jak mieć mocne ręce i nie tylko przetrwać spadki, ale również godnie je znieść.

Jest sobie długoterminowy portfel inwestycyjny. Są udziały w firmach, złoto, ropa naftowa, akcje spółek chińskich i azjatyckich. Do tego spółki technologiczne, IT, energia, rozrywka (zwana kiedyś VR, AR czy teraz metaversem), fin-tech, itd. Samo gęste, nie żadne Allegro czy CD Projekty. Spadki są jednak tak duże, że jest na minusie. Sprzedawać i odkupić taniej? Uśredniać? Nic nie robić?

Panika na rynku akcji

Przeskakujemy do 2022. Co się dzieje?

Ropa w górę, złoto w górę. Ale na wschodzie chińscy politycy próbują mocno naciskać “prywatne”, nowoczesne biznesy: Baidu, Alibaba i Tencent. Tzw. “BAT”, czyli największe firmy internetowe i ecommerce, miałyby od tej pory włożyć większy wysiłek w realizację geopolitycznych planów zarządców z Pekinu.

Akcjonariusze reagują panicznie i sprzedają akcje chińskich spółek. Patrząc na tempo sprzedaży może bardziej pasuje słowo “wywalają w panice”. Najpierw jednak Rosja…

Panika na rynkach akcji w 2022 dotyczyła nie tylko rosyjskich akcji. W USA i Azji również ceny spadały.

Inwestowanie w Rosji to nawet -100%

Obudziliśmy się nagle w panice spowodowanej narracją wojenną. Najpierw na najpopularniejszym polskim inwestorskim blogu ujawnili się inwestorzy, którzy trzymają od dłuższego czasu rosyjskie spółki. Przypominamy, że ich notowania w Moskwie i Londynie zostały zawieszone. U największych brokerów ostatnie notowania to zaledwie kilka centów za sztukę, oznacza to więc spadki o zawrotne 99%.

Mamy zatem case study inwestowania w rosyjskie spółki przez Londyn. Być może tymczasowo, ale w błyskawicznym tempie spółki straciły realnie 100% wyceny.

Gdy świat dzieli się na głęboko okopane w swoich stanowiskach strony, może dojść do rozłamu. Aktualnie Rosja została odcięta od światowego systemu finansowego. Odcięcie jest aktualnie skupione na Makdonaldach i Instagramach, a nie na prawdziwych firmach produkujących stal, ropę czy militaria. Dla ludzi w Rosji jest to na pewno bardzo niewygodna sytuacja.

Rosjanie mają jednak ważniejsze problemy niż brak kurczaka z KFC. Wysokie bezrobocie, cofka technologiczna, topniejące oszczędności, ograniczone możliwości wyjazdu i eksportu, aby wymienić tylko kilka. W to wszystko uważnie wpatrzone są Chiny.

Czy Chiny pójdą drogą Rosji?

Chińskie spółki doświadczają dużych spadków. Patrzymy na te notowane zarówno w Hong Kongu, jak i na giełdzie NYSE w USA. Inwestorzy wyrzucają wszystko jak leci, prawdopodobnie obawiając się odłączenia Chin od systemu zachodniego. W konsekwencji akcje największych chińskich spółek może spotkać to samo, co spotkało Gazprom czy Sberbank. Mamy zatem masową ucieczkę inwestorów ze spółek chińskich, która w marcu 2022 przerodziła się w panikę.

Król chińskiego internetu, czyli Alibaba

Alibaba to chiński koncern działający w wielu branżach, choć jego główne przychody pochodzą z ecommerce. Na fali pandemicznej, gdy wszyscy mieli już na zawsze siedzieć w domach, spółka doznała wzrostów ceny akcji do ponad $300 dolarów. Następnie wiatr zaczął wiać w oczy spółce i jej akcje spadły do $77 (-75%).

Dla formalności dodamy, że w Alibabę można zainwestować w NY (ticker: BABA) oraz w Hong Kongu (ticker 9988). 1 BABA równa się 8 akcji 9988.

Wykres spółki Alibaba pokazuje wielkie spadki od szczytu.
Czy to dobry moment na kupno, czy może inwestorom grozi utrata całego kapitału?

Alibaba jest niezła w monetyzację i przechwytuje ponad 30% wszystkich przychodów z internetu, jeśli zestawimy firmę z jej konkurentami. Jej aplikacje to TaoBao, TMall, ma również platformy streamingowe, social selling, płatności mobilne, live streaming i wiele innych potrzebnych usług mobile i ecommerce.

Ciemna strona? Jack Ma i jego problemy polityczne sprawiły, że spółka wizerunkowo straciła stabilność. Z drugiej strony, wielką zasługą firmy jest to, że Aliexpress połączył małych i dużych chińskich sprzedawców ze światem, co jest sporym osiągnięciem globalizmu. Czy geopolityka pozwoli na utrzymanie tego połączenia?

Wyzwaniem Alibaby jest integracja procesów ecommerce, na przykładzie Amazon. Istnieje platforma TaoBao oraz zintegrowane płatności AliPay. W pandemii nastąpiło rozwinięcie własnej sieci logistycznej Cainiao.

Dodatkowo, Alibaba rozpycha się na rynkach mniej rozwiniętych, ale o wielkim potencjale. BABA jest udziałowcem w wielu innowacyjnych firmach w Azji Poł.-Wsch. i w Indiach (PayTM, PayTM Mall, Zomato).

Tencent

Tencent jest kolejnym liderem chińskiego internetu. Przypominamy, że jest to internet typu mobile, czyli użytkownicy w ogromnej większości korzystają z internetu na smartfonach (w odróżnieniu do USA i Europy, gdzie sporo ludzi korzysta z komputerów). Tencent to właściciel WeChat, najpopularniejszej SuperApp, odpowiadającej za 34% całego ruchu internetowego w Chinach.

Spółkę można kupić na giełdzie w Hong Kongu, ticker 0700.

Tencent ma również przedstawicieli we wszystkich ważnych obszarach chińskiego internetu: mediach społecznościowych, komunikatorach, ecommerce, płatnościach, video, live streaming, streaming muzyki, zastosowaniach biznesowych. Z drugiej strony monetyzacja jest obszarem, gdzie Tencent potrzebuje wzmocnienia siły przebicia.

Ważnym aspektem Tencenta jest jego struktura przychodów. Gros przychodów pochodzi z gamingu i płatności, dopiero trzecim źródłem są reklamy. Jest to dość istotne, jeśli porównujemy jego model biznesowy np. do Facebooka, który właściwie jedyne co robi, to sprzedaje innym firmom czas i uwagę użytkowników.

Tencent konkuruje z Alibabą również pod względem innowacji. Jest obecny w Azji Poł.-Wsch. i w Indiach (przykłady: Byju’s, Ola, Swiggy, Udan, Dream11).

PinDuoDuo

PinDuoDuo to notowany na NYSE jeden z największych marketplace w Chinach. Oprócz akcjonariuszy z NYSE, wspomniany przed chwilą Tencent jest również właścicielem pokaźnego stacka w PDD. Z serwisu korzysta kilkaset milionów użytkowników. Można od biedy porównać PDD do zachodniego Grupona.

PinDuoDuo straciło praktycznie całą wartość od szczytu.

Przewaga PDD polega na zastosowaniu gamifikacji i live streamingu do skuteczniejszej sprzedaży na zlecenie marek, w aplikacji typu marketplace. Jak widać na wykresie, inwestorzy nie są przekonani co do perspektyw firmy, jej cena spadła już o 90%.

Sea Ltd

To skrót od South-East Asia, czyli Azja Południowo-Wschodnia. Właściciel wielkiego serwisu Shopee oraz procesora płatności ShopeePay (SeaMoney). SE idzie po śladach giganta i robi ecommerce na wzór chiński w South-East Asia. Jeśli chodzi o ecommerce, płatności, logistykę, to korzysta z czego tylko można w regionach, gdzie działa. Potencjał handlu internetowego jest tam w początkowym stadium, a sam biznes jest obliczony na dziesięciolecia sporego potencjału w przód.

SEA Limited - cena akcji spadła od szczytu ponad 350 dolarów aż do wartości dwucyfrowych. Czy to wieloletnia okazja?
Czemu panika na SEA Ltd? Przecież to spółka z Singapuru, a nie z Pekinu

SE to nie tylko ecommerce, ale również płatności i gaming. Co ciekawe platforma gamingowa jest obecna nie tylko w Azji, ale również w Ameryce Łacińskiej.

Firma nie jest jeszcze zyskowna i jedzie na długoterminowym potencjale na przyszłość. Po cenie widocznej na wykresie spółka wygląda atrakcyjnie. Poza, oczywiście, ryzykiem utraty całości kapitału.

Dlaczego warto inwestować w Chinach?

Chiny oraz podążające za nimi inne, azjatyckie kraje (Indonezja, Malezja, Singapur, Tajlandia, etc.) to miejsca, gdzie ludzie chcą i umieją skutecznie podnosić poziom swojego życia. Ograniczeni lokalnymi wyzwaniami robią jednak dużo, aby skorzystać z osiągnięć technologii i innowacji.

Spółki zapewniające dostęp do usług internetowych i handlu wydają się być dobrym długoterminowym pomysłem. Penetracja internetu w Chinach nie osiągnęła jeszcze 70% i szybko wzrasta, z 30% jeszcze 15 lat temu.

Młody Chińczyk spędza w internecie (na telefonie!) kilka godzin dziennie i trend pokazuje, że czas ten będzie się wydłużał! Pod względem dochodu i produktu krajowego brutto Chiny mają jeszcze sporo do nadrobienia. Czy na tym trendzie można posurfować?

Czy sprzedawać akcje, których cena mocno spadła?

Przejdźmy do sedna. Jeśli zbieraliśmy przecenione akcje chińskich spółek, jest spora szansa, że jesteśmy na dużym minusie. Nastroje bardzo pogarsza rosyjski przykład. Jeśli Chiny opowiedzą się po “niepoprawnej” stronie konfliktu, świat podzieli się jak za czasów zimnej wojny. Dla inwestorów może to oznaczać utratę… całego zainwestowanego kapitału. Emocje podpowiadają: SPRZEDAJ NATYCHMIAST.

Odpowiedź na pytanie “Czy sprzedawać?” leży jednak nie w emocjach, tylko w planie inwestycyjnym. Jeśli powód, dla którego kupiliśmy akcje wciąż ma sens, nie warto sprzedawać.

Co więcej, jeśli nasz model inwestycyjny wciąż działa, powinniśmy zrobić coś innego. Niczym profesjonalni zarządzający portfelem inwestycyjnym, warto… wrócić do początkowych założeń i przywrócić startowe proporcje portfela. Jeśli cena akcji azjatyckich spadała i z 35% portfela na 15%, warto dokupić akcje, aby ich procent w portfelu był większy.

Jakie konkretne ryzyka azjatyckich akcji rozważamy?

Pójdźmy po przykładzie rosyjskim. Zawieszenie notowań na giełdach oznacza brak aktualnej ceny waloru. Nie oznacza jednak bezzwrotnego zajęcia posiadanych przez inwestora instrumentów. Tutaj pomoże cierpliwość. W najgorszym wypadku broker sprzeda akcje po ostatniej cenie (najpewniej 0,01). Czy takie ryzyko występuje również w przypadku akcji azjatyckich?

Alibaba i Tencent znajdują się pod presją chińskiej polityki. Może się okazać, że ta presja nie pozwoli cenie wrócić do szczytów przez długi czas.

PinDuoDuo to ryzykowny startup, który może po prostu się nie powieść. Jego wycena odzwierciedla aktualnie przegraną z konkurencją. Podwójne ryzyko stanowi fakt, że w przypadku porażki rykoszetem oberwie też Tencent.

Sea Ltd to spółka z Singapuru, więc ryzyko geopolityczne powinno być mniejsze niż chińskich konkurentów. Rynki na których działa mają aktualnie jedną z lepszych perspektyw demograficznych na świecie (poza widmem głodu i globalnego kryzysu). SE może jednak nie dowieźć celów, a rynki mogą nie rozwijać się tak szybko, jak zakładają inwestorzy.

Wspomniane spółki można bez prowizji kupić przez eToro.

Jak nie dać się zrobić w bambuko?

Ruchy na giełdzie potrafią wywołać silne emocje. Zaaferowani narracją i emocjami towarzyszącymi wirtualnym stratom na pozycji inwestycyjnej, tracimy orientację. Sprzedajemy z wielką stratą, aby ulżyć sobie w cierpieniu i nie doświadczać niepewności.

W rzeczywistości, akceptując stratę, finansujemy zysk komuś innemu, a nie sobie. Potem, narracja strachu nagle się kończy, zarówno dla nas (bo sprzedaliśmy), jak i w rzeczywistości. Akcje zostały odebrane taniej przez silniejsze ręce. Budzimy się powoli bez kasy i wyczerpani emocjonalnie. W dodatku przez krótki okres nie mamy przez to energii i zdecydowania do dalszego działania.

Czy ten schemat gry w bambuko wydaje się znajomy? Po pierwsze, nie zaufaliśmy sami sobie, poprzez rezygnację z powziętego wcześniej planu inwestycyjnego. Na domiar złego, to nie strata pieniędzy boli najbardziej, tylko stracony czas i zużyta energia życiowa.

Najnowsze artykuły

Dowiedz się więcej:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Sprawdź nas na facebooku!